Nabyliśmy dom od starszego pana i byliśmy zadowoleni, aż do momentu, gdy niespodziewanie pojawił się ponownie z niecodzienną prośbą. Takiej sytuacji w ogóle nie przewidzieliśmy. Teraz jesteśmy zagubieni i nie wiemy, jak postąpić.
Na początku wszystko wydawało się perfekcyjne. Zakupiliśmy mały, przytulny dom na przedmieściach od starszego pana. Proces był standardowy – wszystkie formalności zostały dopięte, środki przekazane, a klucze trafiły w nasze ręce. Byliśmy wniebowzięci – nareszcie mieliśmy swoje wymarzone miejsce, gdzie mogliśmy odpoczywać, cieszyć się ciszą i świeżym powietrzem.
Starszy pan, od którego nabyliśmy dom, wydawał się szczęśliwy. Wspominał, że przenosi się do syna i nie planuje powrotu. Pożegnaliśmy się serdecznie, życząc mu wszystkiego najlepszego. Nasze życie płynęło dalej, a my z radością zaczęliśmy urządzać nowy dom.
Nietypowa prośba
Minęło kilka miesięcy. Zima zaczynała ustępować miejsca wiośnie, kiedy nagle usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Ku naszemu zdziwieniu, był to ten sam starszy pan, od którego kupiliśmy dom. Jego wizyta nas zaskoczyła, ale z uprzejmości zaprosiliśmy go do środka, myśląc, że może chciał sprawdzić, jak się nam żyje.
„Mam do was pewną prośbę” – zaczął nieśmiało, siadając przy stole. Spojrzeliśmy na siebie z niedowierzaniem, ale czekaliśmy, co ma do powiedzenia. – „Czy moglibyście pozwolić mi wrócić tu na kilka miesięcy? Mój plan zamieszkania z synem nie wypalił, a ja nie mam teraz innego miejsca do życia.”
Zaniemówiliśmy. Starszy pan chciał wrócić do swojego dawnego domu, który był już naszym domem! I co teraz? Z jednej strony żal nam było go zostawić bez dachu nad głową, ale z drugiej – czy to właściwe, by ktoś, kto sprzedał nam dom, mógł do niego wrócić, nawet na krótki czas?
Rozterka i niepewność
Po chwili wymiany spojrzeń, mój mąż zapytał w końcu: „Na jak długo miałby pan tu zamieszkać?”
Starszy pan spuścił wzrok. „Tylko kilka miesięcy. Dopóki nie znajdę innego rozwiązania.”
Poczuliśmy napięcie. A co, jeśli te „kilka miesięcy” przeciągnie się na dłużej? Co, jeśli z jakiegoś powodu nie będzie chciał się wyprowadzić? Z drugiej strony… jak można odmówić pomocy osobie w potrzebie?
Nie mieliśmy pojęcia, jak postąpić. Starszy pan nie wyglądał, jakby miał inne opcje, a my staliśmy przed trudnym wyborem. Czy zgodzić się i przyjąć go pod nasz dach, czy może odmówić, ryzykując, że to była jedyna szansa, by mu pomóc? Każda decyzja niosła ze sobą konsekwencje.
Komentarze