Marta i Julka wyszły pojeździć na rolkach. Do domu już nie wróciły…
15-letnie Julia i Marta z Łąkorza (woj. warmińsko-mazurskie) chciały się nacieszyć pierwszym ciepłym popołudniem tej wiosny. Gdy wracały już do domu, ich życie zakończył naćpany szaleniec za kierownicą. Dziewczynki od dzieciństwa były najlepszymi przyjaciółkami, mieszkały obok siebie, chodziły do tej samej klasy, razem spędzały czas. We wtorek po południu poszły pojeździć na rolkach…
Dziewczynki jeździły po wiejskiej, rzadko uczęszczanej drodze, kilkaset metrów od domów. Gdy zaczęło się ściemniać, postanowiły wrócić do domu. Dla bezpieczeństwa jechały poboczem. Na ich nieszczęście 28-letni sąsiad Radosław G. właśnie wtedy wybrał się na przejażdżkę swoim audi. Gdy z dużą prędkością wyprzedzał inny samochód, wpadł na jadące poboczem dziewczynki.
Kobieta z wyprzedzanego auta natychmiast zadzwoniła po pomoc. Gdy do wypadku przybyli miejscowi strażacy, ujrzeli makabryczny widok. Ciało Marty było zmasakrowane tak bardzo, że widać było kości. Dziewczynka poniosła śmierć na miejscu. Julia leżała kilka metrów dalej na polu i jeszcze oddychała. Radosław G. stał oparty o swój samochód i spokojnie przyglądał się temu, co narobił.
„To był nicpoń i leń. Niedawno wrócił z więzienia. Nigdzie nie pracował i tylko jeździł samochodem po okolicy” – opowiada o sprawcy wypadku sąsiadka.
Jak ustalili policjanci, Radosław G. był pod wpływem narkotyków. Zanim wsiadł do samochodu zażył amfetaminę, metadon, ecstasy i palił marihuanę. Pewne jest również, że przekroczył prędkość dozwoloną w terenie zabudowanym. Na drodze nie było żadnych śladów hamowania. Mężczyzna w areszcie czeka na wyniki sekcji zwłok dziewczynek. Dopiero wtedy prokurator postawi mu zarzuty.
Źródło: fakt.pl
Tekst pochodzi z: lolmania.eu
Komentarze